To mój ulubiony sposób spędzania czasu. A gdy pogoda jest taka jak na filmiku - nie ma szans na siedzenie w domu.
Przeszłam wczoraj przez całą szerokość Puszczy Kampinoskiej. Wyruszyłam z Polesia Nowego żółtym szlakiem docierając do Posady Cisowe. Tam zmieniłam szlak na czerwony. Kierując się nim minęłam Górki i dotarłam do Sosny Powstańców.
Następnie minęłam grodzisko "Zamczysko" i zmieniłam szlak na niebieski. Niebieskim szlakiem powędrowałam marszo-biegiem do Leszna. Więcej szczegółów w filmiku z wędrówki :)
Ruszajcie do natury w każdej wolnej chwili! Zachęcam, polecam, namawiam :) Yoooł!
Przy okazji zachęcam do subskrybowania mojego kanału na YouTube.
Przy okazji zachęcam do subskrybowania mojego kanału na YouTube.
Aj, świetny kawałek marszu! Wycieczka wymarzona na wolne dni!
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, że sama nie bałaś się iść (wilki to już fakt!!!, ale tez różnego typu ludziska o przeróżnych zamiarach- nie każdy będący wycieczkowiczem). Też tęsknię za takimi eskapadami. Jeszcze dwa lata temu z facetem łaziliśmy wszędzie. Po lasach w Łódzkim i Sudetach - Dolny Śląsk mamy schodzony ile wlezie!. Ten dobiegający końca rok, jest chyba pierwszym , w którym dominują treningi w pomieszczeniach. A serce rwie do lasu, do morza, gór, przestrzeni!!! Mam nadzieję, że stan zasiedziałości pewnej się zmieni w nadchodzącym roku. Robota wszystkim nie jest w klientelę można wyciągać na treningi i marsze plenerowe;-)). P.S w traperach "zarąBOLIście" się biega;-PP, wiem coś o tym;-DD, ale zew jest silniejszy od Ciebie i gdy czujesz już energię i dumę z przebytej 3/4odległości, to i skrzydeł przy stopach dostajesz! POZDRO!!!!
P.S jak zawsze , bardzo lubię Twojego bloga (nietuzinkowy, osobisty, oldschoolowy, pełen fajnych wpisów, których nie uraczysz nigdzie indziej!
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa. Natura jest zawalista :) Oby jak najczęściej z nią obcować. W końcu natura to MY a budowle betonowe nie są naszym najlepszym miejscem. Chronią, dają ciepło itd. Jednak cywilizacja postępuje szybciej niż ewoluują nasze ciała i nadal "zdrowiej" żyje nam się z naturą. Chodzę sama tam gdzie nie ma ludzi. Teraz przez 25 km minęły mnie 4 osoby: rano jeden "zbieracz butelek", biegacz i babcia z wnukiem z kijkami prawie na mecie :) Z drugiej strony nie każdy tak szybko łasi się by mnie zaczepiać. Staram się zachowywać tak aby omijać zagrożenia :) Im mniej ludzi - tym mniejsze zagrożenie :) A tu wspomnienie o obronności kobiecej: https://www.youtube.com/watch?v=Sa9wLaWFu7U
Usuń