piątek, 31 października 2014

Jestem morsem bo nie lubię zimna!

O zaletach stosowania zimna dla zdrowia i urody można by pisać bez końca. Od zarania dziejów kobiety myły się w zimnej wodzie by jak najdłużej zachować jędrność i sprężystość ciała.

Ponad walorami kosmetycznymi, zimne kąpiele bardzo podnoszą odporność organizmu. Więcej o odporności przeczytasz w tym artykule: "Wystarczy chcieć być zdrowym".

Od kilku lat uprawiam morsowanie i wchodzę zimą do wody. Tego typu zabiegi bardzo poprawiają parametry ciała tj. ukrwienie, dotlenienie i odżywienie wszystkich tkanek organizmu, regenerację, wydolność i wiele innych. 

Dlaczego zaczęłam morsować?
Morsować zaczęłam dlatego bo nienawidziłam zimy. Przy - 5 stopniach chodziłam ubrana jak na Alasce. Mały chłód strasznie mnie drażnił. Ilość zakładanych i zdejmowanych ubrań również. Marzyłam by na czas zimowych miesięcy wyjeżdżać do Afryki. Typowy ciepłolub :) W końcu pomyślałam, że tylko zimno nie może zaburzać mojego dobrostanu i postanowiłam polubić zimę. Jak się później okazało morsowanie i wszelkie zimno dodaje jeszcze więcej energii. Pokochałam wszelkie szokowania organizmu zimnem :) Jesienią nie marznę, Nie posiadam zimowej kurtki. Gdy morsuję, nie przeziębiam się i nie choruję.

Poniżej filmik z ostatniego a pierwszego w tym roku morsowania:


W tamtym roku zaniedbałam morsowanie i bardzo żałuję, jednak ten sezon wykorzystam na maxa i będę wskakiwać do wody kiedy tylko się da. 

morsowanie, hartowanie ciała

Z racji iż nie zawsze jest dostęp do dobrze schłodzonego zbiornika stosuję akcje zastępcze. Są to zimne prysznice i tzw. suchy zimny masaż.

O krótkiej zimnej kąpieli możecie przeczytać w artykule: "Krótka, zimna kąpiel - czyli jak zostać morsem?"

Suchy, zimny masaż to super sprawa o poranku. Zajmuje 5-10 minut a bardzo ożywia ciało i umysł. Jak go wykonać?
Należy wziąć ręcznik (najlepiej taki sprany i bardzo twardy). Zmoczyć go pod najzimniejszą wodą. Wycisnąć żeby woda nie kapała. Nacierać ciało energicznymi ruchami, zaczynając od nóg. Gdy ręcznik traci swoją chłodność, należy go zmoczyć ponownie.

nacieranie ciała ręcznikiem

Spróbujcie koniecznie. Nie jest to tak przerażające jak wchodzenie zimą do wody. A wpływa bardzo korzystnie na ciało, umysł i oswaja z zimnem.

Dobrze wiedziała o tym żona gen. Zajączka, pani hrabina Aleksanda Zajączek zwana lodową damą.

Generałowa Zajączkowa była słynna ze swojej urody, którą zachwycała do później starości. Według przekazów sekretem jej młodości były kąpiele w lodowatej wodzie, spanie w nieogrzewanej sypialni ochładzanej lodem, spożywanie tylko zimnych i surowych posiłków, a dla utrzymania dobrej kondycji codzienne dziesięciokilometrowe spacery i jazda konnaPrzez całe życie, sypiała przy szeroko otwartych oknach, trzymając pod łóżkiem chłodzące balie z bryłami lodu. By zupełnie nie zamarznąć otulała się na noc sarnią skórką (najlepiej młodą). Reżim, jaki sobie narzuciła, przynosił rezultaty – o jej młodym wyglądzie słyszała cała Europa. Gdy miała ponad 75 lat, jej wygląd oceniano na 35-40 lat."


A więc ciepłoluby, polubcie zimno! To same korzyści dla zdrowia i urody. Piszcie jeśli chcecie więcej pomysłów na hartowanie ciała. Stosuję ich bardzo wiele. Zdróweczka!

4 komentarze:

  1. podziwiam szczerze i szalenie. :) ja jestem typowym zmarzluchem, marznę teraz szalenie, trzy swetry i gruby płaszcz zimą to minimum. i chyba jednak nie potrafiłabym się przemóc, chociaż bycie morsem może być ciekawym doświadczeniem. może kiedyś się przełamię i sprawdzę sama, bo o dziwo, mimo mojej niechęci do chłodu, zimna woda jest mi niestraszna. ;)
    pozdrawiam.
    http://poprostumadusia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja własnie takim samym ciepłolubem byłam no i nadal jestem, tylko zimno juz i tak nie przeszkadza. Polecam tego typu atrakcje :)

      Usuń

Dzięki za komentarz. Tu liczy się Twoje zdanie.